wtorek, 3 listopada 2020

PIEROGI Z KIMCHI NA YOUTUBE - zapraszam na kanał

PIEROGI Z KIMCHI NA YOUTUBE - zapraszam na kanał

 Kochani czytelnicy,

nie wiem jak mogłam popełnić taką gafę, ale zapomniałam się z Wami podzielić nowiną, że założyłam kanał na Youtube! Zapraszam do oglądania! 

Oczywiście blog nie znika i będzie miejscem do poruszania tematów innych niż na Youtube lub do rozwijania tych, które poruszę w filmikach. 

Na razie mamy dwa video i to o koreańskim osiedlu napewno zostanie poruszone jeszcze dogłębniej na blogu :) 

ZAPRASZAM do klikania w link poniżej:

PIEROGI Z KIMCHI KANAŁ YOUTUBE



piątek, 23 października 2020

Piekarnie w Korei Południowej - Czy koreańczycy jedzą chleb? - Jaki chleb jedzą Koreańczycy

Piekarnie w Korei Południowej - Czy koreańczycy jedzą chleb? - Jaki chleb jedzą Koreańczycy

Dzisiaj kolejna krótka notka :) Tym razem o piekarniach!

Zastanawialiście się kiedyś czy Koreańczycy w ogóle jedzą chleb? Albo ciastka?

Tutaj znajdziecie odpowiedź.

Otóż, proszę Państwa, Koreańczycy też jedzą chleb, chociaż chleb jest tu słowem lekko nad wyraz. W Korei wszystko co pieczone z mąki nazywa się chlebem, czy to drożdżówka, czy to ciastko z kremem czy pieczywo czosnkowe, na wszystko mówi się czyli chleb. No, na torty mówi się 케이크 od angielskiego cake. No, ale nie odbiegając zbyt daleko od tematu, tak jak wspomniałam, Koreańczycy też jedzą chleb i to dość często, ale bardzo rzadko traktują go jako pełnowartościowy posiłek, raczej jako przekąskę, coś co się je po prawdziwym posiłku. Ja nie zbyt często jem chleb, ale jak mi się czasami zdarzy na śniadanie lub kolacje, to mój mąż się zawsze pyta czy chce do tego ryż, i „jak to tak bez ryżu, brzuch będzie bolał” – to daje pełny obraz tego co Koreańczycy myślą o chlebie. Chociaż oczywiście coraz większą popularnością cieszy się serwujący kanapki Subway, albo restauracje z wietnamskimi kanapkami Banh mi, to jednak większość Koreańczyków traktuje chleb i kanapki jako dodatek do prawdziwego śniadania/obiadu czy kolacji. I to pewnie dlatego, większość pieczywa spożywanego przez Koreańczyków jest na słodko, skoro już traktują to jako deser czy przekąskę, to lubią jak jest słodkie, i tak mamy tutaj pieczywo czosnkowe oblane błyszczącą warstwą miodu lub lukru oraz kanapki z szynką, serem i dżemem. Jak ktoś bardzo lubi pieczywo takie jak jest w Polsce to przy odwiedzeniu pierwszej lepszej koreańskiej piekarni, może doznać nie małego szoku.

Ale no właśnie o piekarniach chciałam napisać – najbardziej znaną i największą siecią piekarni w Korei jest Paris Baguette. „Ciesząca się” pogardą wśród wszystkich obcokrajowców, jednak niech pierwszy rzuci kamieniem kto w swoje urodziny nie jadł tortu z Paris Baguette. W tortach tych, niestety, bardziej niż o smak zadbano o wygląd, ale jak dobrze się postudiuje nazwy i opisy tych tortów to można wybrać smaczny. W PaBa (jak często nazywają Paris Baguette Koreańczycy) znajdziecie bardzo duży wybór słodkiego pieczywa, które bardzo odbiega od tego, jakie znamy z Polski, ale jak bardzo zatęsknicie za pieczywem to nawet zjadacz chleba 100% żytniego na zakwasie, w Paryskiej Bagietce znajdzie coś dla siebie. Ale uważajcie na wspomniane wyżej pieczywo czosnkowe, to jest różnica kulturowa, której żadne polskie podniebienie nie udźwignie.


Pieczywo w Paris Baguette

Torty w Paris Baguette (zwykle jest więcej, nie wiem dlaczego akurat w moje urodziny kiedy robiłam to zdjęcie, wybór był dość mały) 


Kolejna bardzo popularna sieć piekarni to Tous Les Jours – znowu francusko brzmiąca nazwa i kolejne królestwo słodkiego pieczywa, jednak mam wrażenie ( i chyba nie tylko ja, bo ostatnio Tous Les Jours borykało się z niemałymi problemami finansowymi ), że pieczywo tej sieci jest znacznie gorsze w smaku niż to z Paryskiej Bagietki, torty też takie mniej wymyślne, ale trochę tańsze, więc dla kolegi z pracy – tort z Tous Les Jours będzie ok, ale jak na kimś wam zależy to polecam jednak taki z PaBa 😉.

Tous Les Jours (tylko z zewnątrz, bo jak pisałam, smakiem nie powala)

Kolejny typ piekarni, który jest bardzo popularny na koreańskich ulicach, to piekarnie sprzedające 식빵 (czyt. sikbang), czyli brioszki, chociaż, ja zanim przyjechałam do Korei to nie bardzo wiedziałam co to brioszka, smakowo najbardziej to podobne do naszej chałki. Takie piekarnie z brioszkami mogą być sieciowe, ale często po prostu ktoś otwiera sobie jeden prywatny sklepik i bardzo często bankrutuje, nie oznacza to, że Koreańczycy nie lubią takich słodkich chlebków. Często w takich piekarniach ustawiają się kolejki ludzi czekających bo np. o 12 piekli czekoladowe brioszki.  To bankrutowanie koreańskich restauracji, piekarni czy kawiarni to jest temat na osoby post. Tak czy siak,  jeśli najdzie was ochota na słodkie to 식빵 to na pewno coś godnego spróbowania w Korei, tylko nie kupujcie go w supermarkecie a koniecznie w piekarni!

Tak właśnie wygląda 식빵

Piekarnia z brioszkami Bread and Meal 

Ostatni rodzaj piekarni o którym napisze to piekarnie przybyszy z Europy, niedaleko mojego poprzedniego mieszkania, piekarnię miał prawdziwy Francuz i jego żona Koreanka, niestety ulokowali swój biznes na ulicy, na której znajdowało się Paris Baguette i tak prawdziwa Francja przegrała z Francją koreańską. W mojej obecnej dzielnicy natomiast, piekarnie ma kobieta która studiowała na francuskim Cordon Bleu i jest to jedyne miejsce, w którym spotkałam chleb podobny do Polskiego i w którym do wypieków używa się zakwasu. Co ciekawe, piekarnia otwarta jest tylko w czwartki, piątki i soboty – i w te soboty chleb wyprzedaje się zaraz po otwarciu.


Tak wygląda wnętrze piekarni Pani z Cordon Bleu

A tak wygląda jej chleb na zakwasie, całkiem jak polski 


No dobrze, trochę się rozpisałam, ale podsumowując, wniosek jest taki, że wszystko co w Korei związane jest z chlebem ma coś wspólnego z Francją :). 

Dajcie znać w komentarzach czy skusilibyście się na wypieki będąc w Korei?

środa, 14 października 2020

Zakupy w Korei - DAISO - najlepszy sklep w Korei

Zakupy w Korei - DAISO - najlepszy sklep w Korei

Ok! Jestem z kolejną notką.

Jest 23 czasu koreańskiego i korzystając z tego, że wszyscy domownicy śpią, postanowiłam coś napisać. Zrobiłam sobie nawet listę tematów, więc nie będę mogła już powiedzieć, że nie mam pomysłu o czym pisać. Na mojej liście znalazł się przewodnik po koreańskich sklepach. Wydaje mi się, że dla każdego kto interesuje się Koreą i zamierza ją kiedyś odwiedzić, mogłaby to być fajna sprawa, bo zawsze lepiej jest wiedzieć, gdzie możemy znaleźć potrzebne rzeczy w obcym kraju i nie stracić przy tym fortuny. Dlatego też, dzisiejszy wpis będzie początkiem mini serii o koreańskich sklepach 😊.

Pamiętam, że przed moim pierwszym wyjazdem do Korei (to była swoją drogą delegacja), ktoś z firmy, w której wtedy pracowałam i która wysyłała mnie na delegacje do Korei, chyba mój szef, powiedział mi, że wszystkie potrzebne po przylocie rzeczy, znajde w sklepie o tajemniczej nazwie Daiso. I miał rację.

Dlatego pierwszy wpis będzie o Daiso, sklepie w którym jest wszystko, czego potrzebujecie i jeszcze więcej rzeczy, których nie potrzebujecie, ale które i tak kupicie.



Daiso to sklep który można opisać jako połączenie: drogerii, działu przemysłowego każdego marketu, wypasionego sklepu papierniczego, sklepu z artykułami kuchennymi i jeszcze paru innych sklepów. Rozrzut produktów, które możemy tam znaleźć jest dość spory i jest to wielka zaleta tego sklepu. Szczególnie, kiedy przyjeżdżacie do Korei na kilka miesięcy i potrzebujecie: kapci, pasty do zębów, jakiejś szklanki, patelni, zeszytu itp. itd. Wszystko możecie kupić za jednym zamachem w Daiso. I wiecie co jest jeszcze wielką zaletą tego sklepu? To, że ceny zaczynają się tu od 500 wonów  - czyli ok 1.60 zł (przynajmniej teraz w październiku 2020) a kończą na 5000 wonach czyli około 16 złotych. Nie przypominam sobie, żebym natknęła się kiedykolwiek na coś droższego. Co więcej, po tych cenach raczej nikt nie spodziewa się dobrej jakości produktów, ale Daiso nas zaskoczy, bo jakość jest naprawdę ok, i nawet nie wszystko jest made in China! Wiele produktów, szczególnie na dziale papierniczym czy kosmetycznym to produkty wyprodukowane w Korei lub Japonii.

Apropo działu papierniczego, ciekawostka, która na pewno przyda się studentom, w Korei, na co dzień wszyscy używają czarnych długopisów. Tak jak u nas, od postawówki pisze się niebieskim tuszem, dokumenty podpisuje się niebieskim tuszem itd., tak w Korei wszystko pisze się na czarno. I jeszcze jedno, Ci którzy tak jak ja, mają obsesję na punkcie artykułów papierniczych, powinni wiedzieć, że w Korei ciężko o zeszyt w kratkę, a jak chcecie zeszyt w niebieską kratkę to, w ogóle zapomnijcie. W Korei używa się zeszytów w linie, serio, nie wiem, ja dostaje szału jak mam coś napisać czarnym długopisem w zeszycie w czarne linie, ale chyba Koreańczykom to nie przeszkadza, a ja ogólnie mam takie papiernicze odchyły. Tak czy siak, pomimo tych niedogodności, dział papierniczy Daiso ma wszystko, od tysięcy indeksujących karteczek, notatników, zakreślaczy, planerów (są nawet specjalne planery do nauki - to jest w ogóle temat na osobny post, muszę sobie dopisać do listy). Są też naprawdę tanie masking tape (takie kolorowe taśmy we wzorki), które w Polsce nie są tak łatwo dostępne.

No ale, miało być krótko więc nie będę się tak rozpisywać o każdym dziale, za to wrzucę kilka fotek:

Na pierwszy ogień: ogrom karteczek

Zeszyty, notatniki itd

Wspominany szeroki wybór masking tapes

To co trzeba przywieźć z Korei to skarpetki i zwykle najlepiej kupić je na stacji metra, ale w razie czego całkiem spoko wybór znajdziecie też w Daiso

Dział roślinkowo wnętrzowy (?)

Są też miski i talerze, garnki, sztućce itd. Żałuję, że nie zrobiłam fotki pałeczek, bo są fajne zestawy pałeczki plus łyżka - super na prezent z Korei.

LACZKI!

W zależności od okazji zmienia się też oferta sezonowe, tutaj mamy dekoracje na Halloween. 

A tutaj różne artykuły o tematyce jesiennej  

Aha, jeszcze informacja gdzie znaleźć Daiso - jest napewno każdym mieście i to po kilka sklepów, czasami nawet kilka na jednej ulicy. Często mniejsze Daiso znajdziemy w środku supermarketu. Muszę tu też zaznaczyć, że sklepy Daiso potrafią się bardzo różnić rozmiarem i w tych mniejszych możemy się spodziewać okrojonej liczby produktów, dlatego jeśli chcecie się obkupić przed wyjazdem z Korei polecam wielkie Daiso. Na przykład Daiso na popularnym  turystycznym Myeong-dong w Seulu ma aż 8 pięter!

Koniecznie dajcie znać w komentarzach, czy takie wpisy was interesują i jakie jeszcze wpisy chcielibyście zobaczyć na blogu.

No to ide spać 😊

niedziela, 11 października 2020

To była długa, ponad roczna przerwa, ale chyba wróciłam...

To była długa, ponad roczna przerwa, ale chyba wróciłam...

Chyba czas wrócić na tego bloga… po ponad roku! A naprawdę wiele się przez ten rok wydarzyło. Moje życie bardzo się zmieniło - urodziłam Syna, a świat stanął do góry nogami przez pandemię.

Mój ostatni post, to był taki trochę poradnik o pierwszej podróży do Korei, niestety ostatnio pewnie nikomu z odwiedzających mojego bloga się on niestety nie przydał i nie wiadomo kiedy się przyda i czy w ogóle, czy zasady podróżowania całkiem się nie zmienią? Trochę dramatyzuję i muszę przyznać, że zdarzało mi się to w tym roku zdecydowanie za często. To też jeden z powodów dla którego nie było tu tak długo żadnej notki, nie umiałam się zebrać żeby napisać nic z pozytywnym wydźwiękiem, a taki był zamysł tego bloga, żeby pisać pozytywnie o życiu w kraju który tak kocham, a nie marudzić. Trzeba będzie nad tym trochę popracować… Kolejny powód był taki, że za bardzo się wczuwam w każdą notkę, jak pewnie zauważyliście, wszystkie dotychczasowe wpisy były dość obszerne i muszę powiedzieć, że pisanie takich obszernych notek wymaga więcej energii i czasu niż obecnie mam (patrz początek wpisu: urodziłam syna, hahaha), zdecydowanie nie należę do tych mam, które są w stanie ogarnąć kilkumiesięczne dziecko, życie towarzyskie, życie internetowe, hobby i jeszcze pracę, bardzo bym chciała, ale na razie średnio mi to wychodzi… Postanowiłam, więc, że będę pisać krótkie notki, może to się sprawdzi i moje posty będą bardziej regularne i może czytelnikom bloga też będzie łatwiej przeczytać szybki post niż zasiadać do moich elaboratów 😉. W ogóle, zauważyłam ostatnio na Instagramie, że bardzo się namnożyło instablogów o Korei, i muszę przyznać, że to był kolejny powód dla którego nic tu nie było, trochę mnie to demotywowało, że teraz tyle ludzi coś o Korei pisze, że w sumie tematy które chce poruszyć, często już ktoś poruszył itd… ale w sumie potem się ocknęłam, że wiele z tych osób to może nawet i czytelnicy mojego bloga i większość z nich nie mieszka w Korei a tylko się Koreą interesuje, tak jak ja kiedyś, więc przecież na pewno też się ucieszą jak będę coś pisać i w ogóle to Internet jest szeroki i głęboki i pomieści wszystkich.

Mędrzec ze wschodu w nowoczesnej wersji tradycyjnego koreańskiego stroju (hanbok) uszytej przez swoją matkę (czyli mnie) 

A zatem, to dlaczego nie było posta na blogu przez ponad rok, mamy już wyjaśnione, teraz proszę wszyscy mi kibicujcie, żebym nie zbierała weny na następnego posta kolejny rok 😊